Działania lokalne

UROCZYSTOŚCI PATRIOTYCZNE W JASIELU

Na zaproszenie Starosty Krośnieńskiego, Starosty Sanockiego, Wójta Gminy Jaśliska, Nadleśniczego Nadleśnictwa Rymanów, oraz Bieszczadzkiego ZR ZŻWP w Sanoku, Koło nr 5 ZŻWP im. Bohaterów Strażnicy WOP Jasiel delegacja Nowej Lewicy na czele z Posłem na Sejm RP Wiesławem Bużem, wiceprzewodniczącym Zarządu Wojewódzkiego Nowej Lewicy Jerzym Filipkiem, Sekretarzem Rady Wojewódzkiej Gabrielem Zajdlem, oraz delegacjami zarządów i członków RP w Rzeszowie, Lesku, Sanoku i Krośnie uczestniczyła w  uroczystościach 76 rocznicy powstania Wojsk Ochrony Pogranicza oraz upamiętniania 75 rocznicy poległych i zamordowanych żołnierzy WOP i funkcjonariuszy MO podczas Walk z bandami UPA w rejonie strażnicy Jasiel, a także uczczenia Kurierów Beskidzkich ZWZ AK.

Delegację Nowej Lewicy przygotował Jerzy Filipek.

Poniżej zamieszczamy tekst okolicznościowego referatu historycznego przygotowanego przez Panią Iwonę Puchalik, który opisuje rys historyczny tego jakże ważnego miejsca.

Szanowni Państwo!

W dniu dzisiejszym spotykamy się w tym miejscu  by oddać hołd żołnierzom WOP, ofiarom  zbrodni  oddziałów UPA w marcu 1946 roku. Już 75 lat dzieli nas od tragicznych wydarzeń o których  świadczą pomniki jak też pamięć zachowana w świadomości ludzi.  W pierwszych powojennych latach gdy narody Europy cieszyły się z zakończenia II  wojny, podnosząc swoje kraje ze zniszczeń, w Polsce miała miejsce wojna domowa. Szczególnie  jej południowo -wschodnia część  stała się areną krwawych walk żołnierzy polskich z Ukraińcami. Przypomnijmy zatem kulisy jednej z najtragiczniejszych zbrodni której ofiarami stali się żołnierze stojący na straży polskości tych ziem. Do września 1945 r. ochrona granic Polskich zajmowały się jednostki liniowe wojska, lecz kiedy rozkazem Naczelnego Dowódcy Wojska Polskiego nr 0245 z 13 września 1945 roku, utworzono Wojska Ochrony Pogranicza obowiązek ten spoczął na nowej formacji. W naszych okolicach południowej granicy strzegli żołnierze z oddziału  9 WOP  na obszarze 38 odcinka w skład którego wchodziły strażnice: Roztoki Górne, Wola Michowa, Radoszyce, Łupków i Jasiel. Polacy borykali się z ciągłymi atakami ze strony UPA, brakiem odpowiedniego zaopatrzenia w żywność i właściwego zakwaterowania. Szczególnie ciężka sytuacja miała miejsce w rejonie placówki w Jasielu. Żołnierze kwaterowali w prywatnych zabudowaniach, znosili wrogość okolicznej ludności, nie mogli też należycie patrolować powierzonego im odcinka z uwagi na liczne zasadzki i ciągle zrywaną łączność telefoniczną z dowództwem w Komańczy.  Już 3 tygodnie po obsadzeniu jasielskiej placówki, 18 grudnia 1945 roku wieczorem, we wsi Wisłok Wielki, oddział UPA zatrzymał dowódcę strażnicy w Jasielu ppor. Jarockiego i kpr. Józefa Stromiarza wracających saniami z odprawy w Komańczy. Żołnierze zostali rozbrojeni, uprowadzeni i zaginęli bez wieści. 24 grudnia w wieczór wigilijny sotnie UPA zaatakowały tę strażnicę, podpalając przy tym kilka zabudowań. Po  atakach wycofały się. W marcu 1946 roku po doniesieniach o koncentracji dużych sił banderowskich w tym rejonie dowództwo Dowództwo Okręgu Wojskowego Kraków postanowiło ewakuować strażnice na zagrożonym  38 odcinku.   Dowódca jasielskiej placówki chor. Papierzyński, 17 marca wieczorem poinformował sztab komendy WOP w Zagórzu o ruchach dużych sił UPA w okolicach Jasiela i poprosił o zezwolenie na wycofanie się 30 żołnierzy do Komańczy.W związku z tą prośbą, dowódca komendy zagórzańskiej, mjr Jan Frołow polecił 18 marca swojemu zastępcy por. Gierasikowi, przebywającemu na inspekcji w Komańczy, aby stworzył grupę bojową złożoną z częśći załóg strażnic w Komańczy, Radoszycach, Łupkowie, Woli Michowej oraz posterunku MO w Komańczy. Z grupą tą liczącą około 70 żołnierzy porucznik  Gierasik miał przeprowadzić akcję ewakuacji jasielskiej placówki. Do Jasiela  przybyli o godz. 13-tej,19 marca o czym zameldowali telefonicznie Komendantowi Odcinka. O godz. 14-tej łączność ze strażnicą została przerwana. Po spakowaniu całego majątku strażnicy grupa została rozkwaterowana grupami po 10-15 ludzi w okolicznych domach. Rano około godziny 7.30 20 marca  odbyła się zbiórka oddziałów do wymarszu po uprzednim wysłaniu ubezpieczenia na stoki gór.  Kiedy kolumna wyszła poza obręb wsi, nastąpił atak banderowców. Były to połączone sotnie “Chrina”, “Didyka” i “Myrona” liczące około  od 500  do  1000 banderowców . Żołnierze otworzyli do wroga ogień ze wszystkiej posiadanej broni, lecz wkrótce zaczęło brakować im amunicji. Po walce trwającej przeszło godzinę  banderowcy wbiegli do wsi strzelając i zarzucając broniących się żołnierzy granatami. Oficerowie i żołnierze nie mając czym się  bronić zostali  zmuszeni do poddania się. Po rozbrojeniu, wszystkich związano ręce drutem telefonicznym i odprowadzono w kierunku wsi Moszczaniec, gdzie w lesie zdjęto ze wszystkich płaszcze i przeprowadzono, przesłuchanie. Podczas walk zginęło dwóch żołnierzy, kilkunastu zostało rannych, trzem udało  się przedostać do Czechosłowacji. Reszta w sumie 94 ludzi ( w tym 6 oficerów i 4 milicjantów) została wzięta do niewoli. Por. Gierasik przed poddaniem się przebrał się w mundur zwykłego żołnierza, mimo to rozpoznano go i razem z innymi oficerami oraz czwórką milicjantów został przez upowców zamordowany koło leśniczówki w Moszczańcu. Podoficerów wraz z szeregowcami pod silną eskortą zaprowadzono do Wisłoka Górnego. Tam zamknięto ich w jednej ze stodół. Przez całą noc oficerowie ukraińscy analizowali zdobyte w strażnicy akta osobowe i dokumenty. Żołnierzy wyróżniających się w zwalczaniu UPA a także posiadających sowieckie odznaczenia umieszczono na specjalnej liście po czym  rozpoczęto na nich egzekucję strzałem w tył głowy. Osobą której udało się uniknąć śmierci był szeregowy Paweł Sudnik, który wykorzystując posiadany spryt i kondycję fizyczną zdołał uciec prześladowcom docierając do nieistniejącej już wsi Wola Jaworowa niedaleko Woli Sękowej. Po latach Paweł Sudnik stał się literackim ogniomistrzem Kaleniem w powieści Jana Gerharda „Łuny w Bieszczadach”. Egzekucja podoficerów i szeregowców  miała miejsce na wzgórzu Berdo  koło Wisłoka Górnego. Spośród pojmanych, 26 banderowcy wypuścili zaś 36 zostało zamordowanych. Los pozostałych jest nieznany, prawdopodobnie zostali zamordowani w innym miejscu.                    Dzisiaj po wielu latach od tamtych tragicznych wydarzeń składając wieńce pod pomnikiem wyrażamy swoją wdzięczność i szacunek dla najwyższej ofiary własnego życia  jaką złożyli  polscy żołnierze.

Przy tej okazji pamiętajmy by cieszyć się z wolności i pokoju. Lecz aby cieszyć się tym darem, musimy znać drogę do tych ważnych dla  naszego narodu wartości. Zachowujmy więc i przekazujmy pamięć o tych żołnierzach, którzy polegli lub zostali zamordowani w tamtych dramatycznych czasach, bo pamięć będzie przestrogą dla przyszłych pokoleń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *